XXXIV Wielodyscyplinowy Zlot Oddziału Koszalińskiego PTTK z okazji Światowego Dnia Turystyki
28.09.2013 r.
Trasa | Przebieg: Tychowo - Dolina Stawów Bąbnica - lasy Nadleśnictwa
Tychowo - Głaz Trygław w Tychowie - leśnictwo Bąbnica (10 km)
Meta: Wiata edukacyjna Leśnictwa Bąbnica |
![]() |
|
Komenda Rajdu: |
Komendant: Józef Tokarz Przodownicy TP: Radosław Siegieda, Józef Tokarz Przewodnicy turystyczni: Anna Łubniewska, Grażyna Kościerzyńska-Siekan, Danuta Cudzik, Konkurs krajoznawczy: Emilia Raczyńska Sekretariat: Danuta Cudzik Obsługa techniczna: Radosław Brzeziński |
||
Współorganizatorzy | Leśnictwo Bąbnica, Nadleśnictwo Tychowo | ||
Punktacja: |
|
Kolejny rajd. Tym razem Tychowo i okolice. Po przyjeździe zaczynamy od zapoznania się z historią kościoła parafialnego Tychowa. Ksiadz proboszcz Andrzej Sołtys przedstawia historię kościoła parafialnego pod wezwaniem Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Kościół murowany z kamienia polnego zbudowany na przełomie XV/XVI wieku, w XVIII wieku przedłużono nawę konstrukcją szachulcową. Ufundowany prawdopodobnie przez dwie rodziny: von Kleist i von Versen. Przy kościele możemy też zobaczyć dwie lipy drobnolistne wpisane do rejestru pomników przyrody. Następnie krótka jazda autokarami i jesteśmy na leśnym parkingu przed Tyczewem. Wita nas grupa pracowników Nadleśnictwa Tychowo, a wśród nich leśniczy Leśnictwa Bąbnica Pan Kazimierz Klewin. Pracownicy Nadleśnictwa przedstawiają historię stawów. Po krótkim wstępie ruszamy trasą wzdłuż stawów zlokalizowanych na prawym dopływie rzeki Leszczynki. Jest to 12 stawów oddzielonych groblami, a połączonych jednym ciekiem wodnym o dużym spadku. Tak jak sznur paciorków, dlatego też używają określenia stawy "paciorkowe". Z ich opowieści wynika, że stawy te istniały już w okresie przedwojennym i zostały na przełomie roku 2010/2011 zrewitalizowane przez Nadleśnictwo Tychowo. W okresie przedwojennym stawy pełniły funkcje retencyjną oraz były wykorzystywane jako stawy hodowlane. Po rewitalizacji, te 12 stawów pełni funkcję retencyjną, mają na celu gromadzenie wody. Ich łączna powierzchnia wynosi ok. 5,29 ha. Idziemy trasą bardzo urokliwą i mającą specyficzny klimat, ze względu na sąsiedztwo zróżnicowanych pod względem wieku i składów gatunkowych drzewostanów. Każdy ze stawów ma swoje indywidualne cechy i otoczenie. Odmienne są też groble oddzielające stawy i kamienne progi-zastawki umożliwiające ruch wody pomiędzy stawami. Zauważamy, że przy stawach są kamienie z wyrytymi imionami osób, które swoim wkładem pracy przyczyniły się do odtworzenia uroków tego miejsca. Przy stawie z kamieniem "Kazimierz" zatrzymujemy się i w trakcie krótkiej prelekcji wygłoszonej z dużą swadą przez leśników dowiadujemy się o dalszych szczegółach rewitalizacji stawów oraz warunkach technicznych jakie trzeba było spełnić dla trwałego wykonania robót. Leśniczy Klewin dokładnie wskazuje też skarpę gdzie w okresie przedwojennym znajdowała się leśniczówka. Na przywiezionej specjalnie dla nas tablicy leśnicy prezentują również zdjęcia stawów w okresie przedwojennym, przed rewitalizacją i w trakcie odbudowy. Przytaczają ciekawe fakty i tylko trochę szkoda, że prelegenta zagłusza część niezbyt zainteresowanej młodzieży. Uczestnicy ruszają wzdłuż następnych stawów oznaczonych m.in. kamieniami "Jarosław", "Andrzej". Idąc samotnie z tyłu, mogę nacieszyć się ciszą i spokojem tego miejsca. Przede mną też urokliwe widoki kilku kolejnych stawów, które utrwalam aparatem. Leśną drogą docieramy do mostu na Leszczynce.
Ten most wraz z progiem wodnym był mi znany z wędrówek czerwonym szlakiem z Góry Chełmskiej do Tychowa. Wtedy był w opłakanym stanie
(na fotografii stan z 2010 roku). Nie znana mi była jednak historia tego miejsca. Domyślałem się tylko, po resztkach zapory-jazu, że tu był młyn,
teraz jakże odmieniony. To także zasługa Nadleśnictwa Tychowo, które rewitalizowało obiekt. Odnowiono nie tylko sam most, ale również umocnienia
brzegów Leszczynki. Odbudowano też filary zapór i próg wodny oraz umocniono dno rzeki narzutem kamiennym. Leśnicy przedstawiają historię tego
urządzenia hydrotechnicznego w interesującej prelekcji oraz na kolejnej tablicy poglądowej. Onegdaj była tu osada młynarzy, stąd urządzenie
hydrotechniczne. W języku niemieckim nosiła nazwę Tychower Mühle (fotografia z ok. 1880 roku poniżej). Wody Leszczynki spiętrzone zaporą
utworzyły zalew przed mostem, a energię spadającej wody wykorzystywano do napędu urządzeń młyna działającego w tamtych czasach. Teraz po
zabudowaniach nie pozostał ślad. Tylko wody rzeczki płyną niewzruszone nadal, okazując siłę przyrody, a woda, to przecież jeden z żywiołów.
Po wojnie osada nosiła nazwę Tychówko, a przez okolicznych mieszkańców nazywana była Stary Młyn. Zgodnie z publikacjami przedstawiającymi historię Nadleśnictwa Tychowo w okresie od lipca do grudnia 1945 r. osada była siedzibą leśnictwa Tyczewo. Ostatnim mieszkańcem osady był leśniczy Leopold Głodowski. W pamięci mieszkańców pozostał jako leśny poeta.
Ponaglani przez Komendę Zlotu opuszczamy miejsce nieistniejącej już osady i ruszamy dalej. Wydaje się, że na poznanie tak interesujących miejsc
przedstawianych przez tychowskich leśników na trasie Zlotu powinniśmy zaplanować więcej czasu. Teraz trasa Rajdu prowadzi już do Tychowa i na miejsce
zakończenia do Leśnictwa Bąbnica. Na tychowskim cmentarzu przewodnik Anna Łubniewska dzieli się z nami swoją wiedzą o znajdującym się na tym cmentarzu
głazie narzutowym "Trygław". Ten największy w Polsce i drugi w Europie głaz narzutowy w czasie mszy na cmentarzu 1 listopada wykorzystywany jest jako
ołtarz polowy. Większość uczestników autokarami, a niektóre jednostki pieszo, dociera z Tychowa, do Leśnictwa Bąbnica, a konkretnie do "Zielonej klasy
i miejsca wypoczynku "BĄBNICA". Tu kolejne zaskoczenie. Duże wygodne wiaty, stoły i miejsce na ognisko. Leśnicy przygotowali też duże fotogramy
grzybów jadalnych, niejadalnych i trujących z obszernymi uzasadnieniami ich klasyfikacji. Nadchodzi czas na zakończenie Zlotu. Teraz posiłek i
konkurs krajoznawczy. Komenda Zlotu dziękuje leśnikom. Radek Siegieda wręcza przedstawicielowi leśników wydruki grafik tychowskiego kościoła.
Wracamy do Koszalina.
Może kiedyś, dzięki tychowskim leśnikom ponownie uda się odwiedzić kolejne ciekawe miejsce, tym razem w okolicach Wojęcina, do którego dotarłem w 2012 roku, a które znany mi "tomso" opisał w taki sposób cyt.: "Te ruiny kościoła - to niesamowite miejsce- wyszukałem w necie - cytuję: "Kaplica grobowa rodziny von Holtz w Wojęcinie - zbudowana na przełomie XIX-XX w. jako kaplica grobowa rodu von Holtz z głazów narzutowych nieregularnych i cegły. Zbudowana na planie prostokąta, nawa o wymiarze 8,7x4,3 m pokrywa się ze środkową nawą krypty o wymiarze 8,7x12 m; wnętrze nawy jednoprzestrzenne, krypty są trzynawowe, bezwieżowa. Nieużytkowana, ruina. Położona na dawnym cmentarzu rodowym z przełomu XIX-XXwieku''. Oprócz tego,że było niełatwo ten pkt (7) znaleźć to już widok miejsca - absolutnie bajkowy. Lekkie wzniesienie, las wokoło, dzicz totalna i te ruiny robiące wrażenie jakiejś skrywanej tajemnicy... Poczuł się człowiek jakby był na jakiejś wyprawie w poszukiwaniu skarbów...".
Tekst: Zbigniew Szczepaniak
Zdjęcia: Zbigniew Szczepaniak, Radosław Brzeziński